Oj działo się, działo od samego rana w szkole. We wszystkich oknach głowy dzieci wypatrujące niezwykłego gościa. Przedszkolaki w swojej sali z nosami przy szybie, piątoklasiści też, a pozostali na korytarzu głównym. Wszyscy z niecierpliwością czekali na św. Mikołaja. Nagle ktoś krzyknął: „Jedzie” i podjechał pod główne drzwi, wysiadł z samochodu i ze swoimi Aniołami wszedł do szkoły. Wtedy dopiero się działo… Oczywiście w święto to zaangażowali się rodzice, a nawet dziadkowie.